Leniwa niedziela, zalegamy sobie w pościeli.
Ja: Kochanie, chcę lody.
L. bierze głęboki oddech i otwiera usta - doskonale wiem, co chce powiedzieć, więc przerywam zawczasu:
Ja: Kochanie, zrób mi lody.
L. znów zabiera się do powiedzenia czegoś, aha, znaczy, jeszcze nie do końca dobrze.
Ja: Kochanie, zejdź na dół do kuchni, wyciągnij z zamrażalnika pudełko lodów, nałóż mi trochę do filiżanki i przynieś.
L.: okej.
L.: Moje wkrótce-prawie techniczne Koty..
Mieszkając z informatykiem-erotomanem trzeba się nauczyć formułować ścisłe polecenia.